Już w czerwcu ukaże się nowy studyjny album Black Sabbath zatytułowany "13". Album szczególny, bo po raz pierwszy od 1978 roku na pełnym studyjnym albumie Black Sabbath zaśpiewa Ozzy Osbourne. Całkiem możliwe, że będzie to też pożegnalny long-play grupy, panowie mają już po około 65 lat, Tony Iommi nadal walczy z rakiem, światowe tournee grupy będzie przerywane co 6 tygodni na miesiąc, aby gitarzysta mógł poddawać się kolejnym turom chemioterapii. Chociażby z tych powodów płyta będzie szczególna. Niestety, na albumie zabrakło oryginalnego perkusisty Billa Warda, który ponoć nie może już podołać trudom koncertowania, zastąpił go znany z Rage Against The Machine i Audioslave Brad Wilk.Producentem płyty jest słynny Rick Rubin.
Pierwszym utworem promującym nadchodzący album został "God Is Dead?". Black Sabbath walnął z grubej rury, prowokacyjny tytuł utworu jest cytatem z niemieckiego filozofa Fryderyka Nietzsche, którego podobizna zdobi także okładkę singla. Mroczny tekst, napisany jak za starych dobrych czasów przez basistę Geezera Butlera (notabene praktykującego katolika), traktuje o zwątpieniu we własną wiarę.
Przy pierwszym odsłuchu moja reakcja na "God Is Dead?" była prosta - "ta muzyka brzmi jak stary Black Sabbath". Dopiero po chwili trafiło do mnie, że to rzeczywiście jest Black Sabbath. Muzyka brzmi bardzo surowo, nagranie zostało zrealizowane bez zbędnych upiększeń, bez nakładania wielu kolejnych ścieżek instrumentów w studiu. Według słów Ricka Rubina, na płycie mamy usłyszeć "surowy Sabbath", a nagranie albumu zostało w większości zrealizowane "na żywo". Faktem jest, że "God Is Dead?" brzmi świetnie, riffy są ciężkie i przytłaczające, bas brzmi niesamowicie, Brad Wilk gra jednocześnie klasycznie i z polotem. Utwór jest długi, ma prawie 9 minut, składa się z około 5 minutowej części podstawowej (2 spokojne zwrotki, z przyjebaniem w refrenie), oraz dynamicznej kulminacji, która o dziwo nie zawiera żadnej skomplikowanej solówki, jest tylko krótka melodyjka Iommiego, pod którą szaleje dziką kawalkadą basowych dźwięków Geezer Butler.
Może nie jestem obiektywny, ale podniecam się tą płytą jak dziecko. Black Sabbath słucham od 20 lat, pamiętam jak w 1995 roku przyłaziłem codziennie do sklepu muzycznego w gdańskim Manhattanie pytając, czy jest już płyta "Forbidden", czy jak naciągnąłem ojca na zakup koncertowego "Reunion" zaraz po powrocie z wywiadówki na której musiał przyjąć sporo negatywnych informacji na mój temat. Dla mnie nowa płyta Black Sabbath to święto :)
TEKST ORYGINALNY
Bóg Umarł ?
Zagubiony w ciemnościach
Odpływam od światła
Wiara mojego ojca, mojego brata, mojego stwórcy i zbawiciela
Pomaga mi przetrwać noc
Krew na moim sumieniu
Morderstwo w myślach
W mroku powstaję z grobu, wprost w nadchodzącą zagładę
Teraz moje ciało jest moją świątynią
Krew płynie niepowstrzymanie
Deszcz staje się czerwony
Daj mi wina
Ty zatrzymaj chleb
Głosy dźwięczą w mojej głowie
Czy Bóg naprawdę umarł ?
Czy Bóg umarł ?
Rzeki zła płyną przez umierającą krainę
Pływając w smutku, zabijają, kradną, biorą
Jutra nie będzie, grzesznicy będą potępieni
Z prochu w proch
Nie możesz ekshumować mojej duszy
Komu zaufasz, kiedy korupcja i pożądanie, wiara wszystkich niesprawiedliwych,
Pozostawi cię pustego i niepełnego?
Kiedy ten koszmar minie? Powiedz mi !
Kiedy zdołam opróżnić swoją głowę?
Czy ktoś mi w końcu odpowie?
Czy Bóg naprawdę umarł ?
Aby obronić swoją filozofię
Aż do mojego ostatniego oddechu
Odchodzę od rzeczywistości
W żywą śmierć
Czuję empatię wobec wroga
Aż nadejdzie właściwy moment
Z Bogiem i Szatanem u mego boku
Ciemność stanie się światłem
Patrzę na deszcz
Jak czerwienieje
Daj mi więcej wina !
Nie potrzebuję chleba !
Zagadki które żyją w mojej głowie
Nie wierzę, ze Bóg umarł !
Bóg umarł !
Nie mam gdzie uciec
Nie mam gdzie się schować
Zastanawiam się, czy spotkamy się po drugiej stronie
Czy wierzysz w słowa, zapisane w dobrej księdze?
Czy może to tylko bajka, a Bóg nie żyje?
Bóg umarł !
Nadal głosy w mojej głowie mówią mi, że Bóg umarł
Krew się wylewa, deszcz czerwienieje,
Ja nie wierzę, że Bóg umarł !
Bilet na koncert już leży na honorowym miejscu, a do płyty odliczam dni ! God is dead miażdży system, czego nie mogę powiedzieć, niestety, o End of the beginning.
OdpowiedzUsuń